Hilux szóstej generacji obecny jest na naszym rynku od półtora roku, ale już przeżył zmiany. Jadąc testowym egzemplarzem ze stacji dilerskiej Toyoty Wojciecha Jankowskiego w Koszalinie do Puszczy Piskiej na Mazurach (gdzie Toyota przygotowała jazdy Hiluxami), czuję, że auto ze 120-konnym motorem (mocniejszym o 18 KM) i pięciostopniową skrzynią manualną jest wyraźnie żwawsze. Do setki rozpędza się w 14,6 s, czyli o 2,4 s szybciej niż jego ślamazarny na szosie poprzednik z silnikiem o mocy 102 i taką samą przekładnią. Ponadto zwiększony o 65 Nm maksymalny moment obrotowy pozwala sprawniej wyprzedzać. Poprawa ewidentna, chociaż Hilux jeszcze ustępuje Nissanowi Navarze 2.5 TDI 174 KM, dlatego Toyota szykuje kolejnego, mocniejszego "ropniaka", tym razem trzylitrowego.

O tych planach słyszę już w Puszczy Piskiej, gdzie w gronie dziennikarzy motoryzacyjnych, testujących 30 i 31 maja wzmocnione Hiluxy w różnych wersjach nadwoziowych (oprócz podwójnych kabin są pojedyncze). Ten "mój" należy do najbardziej różniących się na korzyść od pierwowzoru szóstej generacji, dzięki wyposażeniu we wspomniany pakiet X za 17.940 zł netto. To, oprócz m.in. skórzanych siedzeń (podgrzewanych z przodu), zabudowa skrzyni ładunkowej. Jest lakierowana w kolorze nadwozia, ma relingi dachowe, okna boczne (tylne uchylane), otwierane osobno tylną burtę i szybę. Pojemność przestrzeni ładunkowej jest zwiększona dwukrotnie - do 2,4 m sześc. (licząc od podłogi po sufit), w porównaniu ze zwykłą, niezabudowaną paką wersji z podwójną kabiną. Do mocowania ładunku służą cztery zaczepy burtowe. Podłoga i burty wewnątrz mają podgumowaną wykładzinę. Nadbudowa wewnątrz powyżej burt jest wytłumiona wykładziną filcową.

Mazurskie wertepy, gdzie do stałego napędu na tył (2H) dołączam przód (4H), nie robią na Hiluxie większego wrażenia. Trudniej w grząskim błocie i piachu - trzeba dźwignię skrzyni rozdzielczej przełączyć, czyli włączyć blokadę tylnego mostu i reduktor (mechanizm o ograniczonym poślizgu LSD). W takich sytuacjach mocniejszy Hilux też radzi sobie lepiej niż poprzednik, z większą werwą pokonuje m.in. strome, piaszczyste podjazdy.

Opisywany Hilux z nawigacją i pakietem X kosztuje niecałe 110 tys. zł netto, czyli o ponad 27 tys. zł netto więcej niż poprzednik ze słabszym dieslem, bez pakietów X i Navi oraz niezabudowaną paką. Dopłata niemała, ale pozwalająca zwiększyć użyteczność i poprawić wygląd tak, by ten "roboczy wół", jak się go często nazywa, kojarzył się z terenowym pikapem do celów rekreacyjnych.