Wiadomości z rynku

niedziela
10 listopada 2024

Jak się tworzy jeżdżące obrazy

Personalizacje projektów nadwoziowych w firmie ERJOT
31 maja 2019

ALIEN i VADER na jednej z wystaw. Ozdobione plandeki pokryte laminatem płynnym po dwóch latach wyglądały jak nowe

Robert Radzikowski ze swoim ojcem

Ozdobiona w Olsztynie, naczepa „100 lat niepodległości” firmy Megam, w ubiegłym roku brała udział w obchodach Święta Niepodległości w Warszawie

Na drogach można spotkać pojazdy z reklamami firmy ERJOT; niektórzy klienci olsztyńskiej firmy dzięki takiej transakcji mniej płacą za plandekę

"Kosmiczny" zestaw dla firmy Gemtrans to od początku do końca kompleksowy projekt firmy ERJOT

Firmę Erjot wyróżnia precyzja drukarki wielkoformatowej DGI VE3204

Spotykając na drogach i na zlotach pojazdów tunigowanych atrakcyjnie ozdobione pojazdy ciężarowe, z artystycznym malowaniem, zastanawiamy się niekiedy, jak takie arcydzieła powstają? Idąc tym tropem dotarliśmy do olsztyńskiej firmy ERJOT Robert Radzikowski, gdzie tuningowane plandeki i naklejki wychodzą spod ręki grafika i… z drukarki.
Firma specjalizuje się w produkcji plandek o różnym przeznaczeniu, a na życzenie klientów wykonuje także tak zwane personalizacje projektów naczepowych i samochodowych. To tutaj wykonano malowania bohaterów zlotów pojazdów w kraju (jak np. Master Truck) i za granicą, gdzie takie pojazdy zdobywają laury.

Zaczęło się od naczep

– My nazywamy to personalizacją projektów – mówi Robert Radzikowski, właściciel firmy. – Możemy spersonalizować pojazd każdej wielkości - naczepy, zestawy, ale i auta dostawcze. Przejąłem firmę po moim ojcu 2,5-roku temu, kiedy zmarł. Mój tata w dość tradycyjny sposób zajmował się produkcją plandek do samochodów, ale też dla obszarów plenerowych, dla restauracji, do domków letniskowych, tarasów, pergoli... Ja zacząłem szukać rozwiązań, które będą nas wyróżniały na rynku, bo produkcją plandek zajmują się wszyscy dookoła. Miałem okazję podziwiać ciągniki trójmiejskiej firmy Tom-Tech, która od lat pięknie maluje je airbrushem, czyli metodą natryskową. To jest malowanie ręczne, artystyczne, efektowne. Zobaczyłem wiele tych ciągników, po kompleksowym tuningu, łącznie z wnętrzem kabin, ale oni w ogóle nie wychodzili poza kabinę kierowcy, poza ciągnik. Do tak atrakcyjnych ciągników zupełnie nie pasowały mi smutne, czerwone naczepy. Na ich plandekach malowaliśmy wyłącznie logotypy. Zaproponowałem właścicielowi firmy, Tomaszowi Majce, że od podstaw zaprojektuję mu taką naczepę, która będzie pasowała do wymalowanego już ciągnika i stworzy z nim spójny zestaw. On z dużym sceptycyzmem zgodził się, ale podjąłem się tego na własne ryzyko. Grafik, z którym współpracuję, naszkicował projekt ręczny. To nie był żaden kolaż z wykorzystaniem zdjęć z internetu, lecz ręczny szkic smoka. Tworząc projekt naczepy staraliśmy się odnieść do motywów kabiny, żeby stworzyć spójną całość. Ten rysunek później został zdigitalizowany i przeniesiony na plandekę. Kiedy ja w połowie projektu wysłałem do Pana Tomka zajawkę to usłyszałem w słuchawce słowo niecenzuralne… Powiedział „kurczę” robimy to. Tak powstała pierwsza personalizacja naczepy, o nazwie VIKING. To była pierwsza naczepa, która w firmie ERJOT powstała jako personalizacja. Ten zestaw zdobył nagrodę publiczności na zlocie pojazdów tuningowanych w Finlandii. – Wtedy Pan Tomek Majka powiedział, że ma jeszcze kilka aut, i że idziemy za ciosem, robimy naczepę do ciągnika ALIEN – opowiada Robert Radzikowski. – Ten zestaw zdobył jedną z głównych nagród przyznawanych przez jury i nagrodę publiczności na zlocie Master Truck. To był już taki projekt dokapitalizowany, taki, o jakim cały czas myślałem. Dokładnie nawiązuje do kabiny kierowcy, dobrze się z nią komponuje. Wszędzie, gdzie się pojawia, a często jeździ do krajów skandynawskich, budzi żywe zainteresowanie, ludzie robią zdjęcia, był bohaterem wielu programów telewizyjnych i na różnych forach internetowych. Zgłosiła się do mnie firma Alien. pl, która zajmuje się autoryzacją różnych przedsięwzięć związanych z tematyką filmu „Obcy”, której przedstawiciele podziękowali mi i wyrazili uznanie, że zechcieliśmy się podjąć takiego trudnego zadania. Kolejny był VADER, który ma na sobie elementy z Gwiezdnych Wojen. W trakcie realizacji jest kolejny projekt dla Tom-Tech, „Dywizjon 303”. Dla firmy Megam ERJOT zrealizował projekt „Niepodległość”. – Zgłosił się do mnie właściciel firmy Megam, Marcin Kucharski, który powiedział, że widział „Aliena”, Vadera, Vikinga i on szuka firmy, która by tym się zajęła, z tym że nie ma za bardzo środków na realizację, chciałby to potraktować bardziej budżetowo, więc poprosił mnie o przygotowanie projektu, który by ograniczył się do tylnych drzwi naczepy i drobnych elementów na kabinie kierowcy – przypomina nasz rozmówca. – W trakcie pracy nad tym projektem doszedłem do wniosku, że szkoda by było marnować taki motyw, jaki się nadarza robić. Natomiast Marcin Kucharski, który dzisiaj jest moim serdecznym kolegą, miał wątpliwości, czy stać go na takie przedsięwzięcie. Dogadaliśmy się na takiej zasadzie, że my naszkicujemy mu całość pojazdu i jeśli uzna, że warto, to wtedy będziemy rozmawiali na temat kosztów. Ostatecznie tak mu się spodobało, że nie miał już żadnych wątpliwości. W związku z tym, że był młodym przedsiębiorcą, który stawiał pierwsze kroki w transporcie, zapłatę rozłożyliśmy na raty. Rezultat był taki, że ta naczepa w ubiegłym roku „wystąpiła” na obchodach Święta Niepodległości, na paradzie w Warszawie. Wiele osób potem dziękowało mi na naszym fanpage na Facebooku, że przygotowaliśmy taki pojazd.

Przyszedł czas na całe zestawy

Kilka pierwszych projektów polegało na dostosowywaniu wizualizacji naczep do ciągników, które już wcześniej zostały ozdobione. Natomiast „kosmiczny” zestaw dla firmy Gemtrans, był od początku do końca kompleksowym projektem olsztyńskiej firmy. Oprócz wydruków na plandekach pojawiły się okleiny kabiny. – To najciekawsza historia – nie ma wątpliwości Pan Robert. – To jest coś, co ja uważam za swoją najlepsza robotę, jestem z tego dumny, ponieważ od początku do końca to był nasz kompleksowy projekt. Jej właściciel zobaczył Aliena, Niepodległość i inne nasze prace i mówi, proszę pana, ja nie wiem jak Pan to robi, ale chcę mieć dokładnie taką personalizację. Przyjechał do mnie „gołym” zestawem. Okazało się, że jest pasjonatem kosmosu, interesuje się pierwszymi lotami w kosmos… Zaprojektowaliśmy więc zestaw z motywami kosmicznymi. Z tym że chciał ozdobić tylko naczepę, ale ja poszedłem dalej i zaprojektowałem mu również oklejenie kabiny. W porównaniu z wcześniej omawianymi realizacjami różnica jest też taka, że ciągniki Tom-Tech malowane były natryskowo, natomiast ciągnik Gemtransu został przez nas oklejony. Kiedy właściciel odbierał gotowy zestaw, był naprawdę wzruszony… Dla takich chwil warto to robić. Powiedział, że udało się zrobić coś, co nawet w jego marzeniach nie było tak doskonałe, jak to, co widzi. Ten projekt spowodował, że trafiło do mnie kilka kolejnych pytań dotyczących możliwości wykonania takich personalizacji. Z tym że te, które robiłem po Gemtransie, nie były już tak spektakularne, bo to są projekty brandingowe dla firm, czyli zwykłe informacyjne plandeki boczne, choć również z motywami danej firmy.

Jak to się robi?

Zaawansowane wzory na plandekach i okleinach tworzone są przez wydruk. Według Pana Roberta, najważniejsze jest w tej technice, żeby wydruk pochodził z porządnej maszyny. Taką właśnie dysponuje jego przedsiębiorstwo. To urządzenie wielkoformatowe DGI VE3204, drukujące metodą tzw. twardego solwentu, o dużej gęstości druku. – Dzięki tej maszynie cały bok naczepy jest jednolicie paskowany, czyli zasiewany – dodaje R. Radzikowski. – Farby są komputerowo dobierane, aby oddać dokładnie, z milimetrową precyzją, taki obraz, jaki mamy na monitorze. To, co nas wyróżnia, to jest precyzja tej drukarki. Efektem jest odzyskanie na plandece każdego szczegółu grafiki. Okazało się np. przy realizacji projektu dla Gemtrans, gdzie występuje wiele istotnych szczegółów, że taka technika jest niezbędna. To jest grafika do trudnych projektów. Dokładnie tą sama metodą drukuje się okleiny, które później są ręcznie, przez aplikatorów, nakładane np. na drzwi naczepy lub na karoserię samochodu. W firmie ERJOT stosują wysokiej jakości folię polimerową, siedmioletnią. – Oklejenie ciągnika siodłowego nie jest prostą rzeczą. Takich dobrych fachowców w Polsce jest kilku i jednym z nich jest nasz współpracownik – nie ma wątpliwości szef ERJOT-u. Nasz rozmówca zwraca też uwagę, że o jakości i trwałości takiego produktu decyduje także laminowanie wydruków na plandekach lub naklejkach. – Niewiele firm takie wydruki laminuje – twierdzi R. Radzikowski. – Zarówno w przypadku wydruku solwentowego, jak również naklejek, stosuje się m.in. laminację stałą, czyli w urządzeniu drukującym, w którym zalewa się wydruk specjalnym lakierem. W drugiej metodzie wyjęty wydruk solwentowy pokrywa się laminatem płynnym ręcznie, wałkiem. Wydruki laminatów stałych są gorsze jakościowo niż te ręcznie wałkowane. Warstwa, jaką nakłada maszyna jest niedostateczną ochroną przed promieniowaniem UV, promieniowaniem słonecznym, przed czynnikami atmosferycznymi, takimi jak śnieg czy deszcz. Dlatego my nakładamy laminat płynny. Powłoka po zagruntowaniu tym laminatem jest krystaliczna. Zabezpieczone w ten sposób wydruki sprzed dwóch lat wyglądają na pojazdach jak nowe. Ile trwa realizacja? Faza projektu trwa tak długo, jak długo trwają uzgodnienia z klientem. W firmie ERJOT mogą w ciągu tygodnia przygotować nawet najbardziej skomplikowany projekt. Wydruk solwentowy na cały zestaw ciężarowy zajmuje jeden dzień produkcyjny. Nazajutrz wydruk jest laminowany. Do tego dochodzi uzbrojenie firan - to kolejne osiem godzin. Ponadto ewentualne oklejenie kabiny, którego czas zależy od stopnia zaawansowania projektu.

Artystycznie i brandingowo

Personalizacje pojazdów, oferowane przez firmę ERJOT mają zatem dwa kierunki. – Jeden to typowo artystyczny, plastyczny, wyrażający właściciela, jego hobby, jego widzimisię, a drugi kierunek to są typowe personalizacje brandingowe, czyli z informacją o tym, czym zajmuje się firma – wyjaśnia nasz rozmówca. – Na jednej z takich plandek klient zażyczył sobie umieszczenie zdjęć desek klozetowych. Ja z tym nie dyskutuję, to klient decyduje. Tak samo nie dyskutuję, jeśli chodzi o jakość projektów i chęci ich wykonania. To, co może mi się nie podobać wcale nie oznacza, że nie podoba się właścicielowi pojazdu. Prostsze personalizacje są wykonywane poprzez malowanie plandeki. Przykładem może być naczepa firmy Maksimiliana. Takich zleceń w firmie ERJOT wykonano już około 30, a kolejne właśnie są w realizacji. Jak zauważa Pan Robert, tą metodą można wykonać tylko rzeczy proste, nieskomplikowane projektowo, np. napisy związane z działalnością firmy, dane teleadresowe i jakieś nieskomplikowane elementy graficzne, dlatego że to jest robota ręczna. Po zaprojektowaniu, wycina się ploterem folię szablonową, która trafia na 40-metrową wykleinę boku naczepy i później ręcznie malowane są elementy związane z grafiką. Folia szablonowa jest później zrywana. R. Radzikowski podkreśla, że grafiki twardosolwentowe wykonuje się tylko na etapie produkcji plandek, czyli na nowym materiale. W odróżnieniu od tych, grafiki malowane można wykonywać nawet na plandekach, które już przez wiele lat służyły na naczepie, jeśli tylko są w dobrym stanie. Plandeka uzbrojona w klamry, pasy wręcz fizycznie nie zmieściłaby się do maszyny drukującej. Tak więc klienci, którzy już posiadają naczepy i chcą mieć zaawansowane zdobienie drukowane, muszą jednocześnie zdecydować się na wymianę plandek.
***
– Jakość wykonania jest dostrzegana przez użytkowników – dodaje Robert Radzikowski. – Wydruk po roku może już być tak wypłowiały, że będzie przykro na niego patrzeć. Kiedy klienci pytają mnie, czy z uzgodnionej ceny można coś „urwać”, to mówię, że można zrobić to taniej, np. bez laminacji, ale ja tego nie wykonam, nie chciałbym się za to później wstydzić. Nigdy tak nie robię i ci ludzie to rozumieją. Polska jest znana w Europie, jeśli chodzi o transport, jesteśmy największym krwioobiegiem w transporcie i ja chciałbym, żeby polskie samochody były znane na świecie, także z tego powodu, że my robimy piękne rzeczy, artystyczne. Kiedy pokazałem moje projekty koledze, który jest jednym z managerów w fabryce Rolls-Royce w Wielkiej Brytanii to on stwierdził, że to jest wręcz niewiarygodne, co my robimy, nigdy czegoś takiego nie widział. Zlecił mi wykonanie kotary o wielkości 20 na 18 m dla fabryki R-R, na której będą widniały wizerunki jego managerów. To pokazuje, że idziemy we właściwym kierunku. Nasze realizacje podobają się ludziom, doceniają ich jakość, nie tylko w Polsce.
P.W. ERJOT
ROBERT RADZIKOWSKI
10-467 OLSZTYN, UL. SPRZĘTOWA 3
TEL. 502 663 262
ERJOT@ERJOTPLANDEKI.COM.PL
WWW.ERJOTPLANDEKI.COM.PL
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.